Drodzy czytelnicy, mam dla Was dwie wiadomości: dobrą i złą. Dobra jest taka, że niżej podpisany najwyraźniej przejawia zdolności prekognicyjne. Zła jest taka, że objawiły się one w kontekście przyszłości targów Music Media. Dla przypomnienia, cytat z podsumowania zeszłorocznej edycji tej imprezy: „Brak dużych firm, oferujących najważniejsze marki na rynku wyraźnie osłabił targi. Jeśli największa impreza targowa w Polsce jest okazją jedynie dla młodych lub posiadających nieduży udział w rynku firm, nie można oczekiwać niczego dobrego w przyszłości. Mam nadzieję, że wniosek ten wyciągną także organizatorzy Music Media. Inaczej przyszłość tej imprezy widzę w bardzo ciemnych kolorach.” Czeka Was zatem bardzo krótka relacja z tegorocznych targów.Po raz wtóry niepokojące wieści co do Music Mediów docierały do nas już kilka tygodni przed rozpoczęciem imprezy. Nasi przyjaciele z Audiostacji i Music Toolz nie planowali zaprezentować swojej oferty na własnych stoiskach. Brak było newsów o stoiskach dużych firm dystrybucyjnych. Ponadto impreza została obcięta o jeden dzień w stosunku do dotychczasowej formuły czasowej. W związku z powyższym postanowiliśmy odwiedzić halę Targów Krakowskich w ostatni dzień i zmierzyć się z brutalną rzeczywistością w pigułce.
Wśród wystawców spotkaliśmy naszych starych znajomych z E-Muzyka i E-Gitary, portalu Infomusic i Firmy Muzycznej. Obsadę wystawienniczą uzupełniały firmy tradycyjnie biorące udział w tej imprezie: P-faktor (dystrybutor takich marek jak Hofner czy Schlagwerk) Yamaha (po raz kolejny jedynie z produktami spoza branży gitarowej), Fabryka Zespołów, Paco Cases (w tym roku stoisko „głuche” – nie było na czym pograć, poza tym ekspozycja standardowa) oraz wydawnictwa muzyczne Absonic i Audiologos. Ponadto jeden debiutant i jeden stary wyjadacz z nowym sprzętem, którym zawdzięczamy jedne z najmilszych chwil na tych targach: Adam Hall oraz Konsbud-Audio. Podważeniem moich umiejętności jasnowidczych było pojawienie się Mega Music (duże stoisko, do ogrania udostępnione jedynie efekty Biyang). Poza tym oczywiście kilka firm z branży estradowej i scenicznej, DJskiej i stoisko samych Targów Krakowskich. Wsio.
Życie to kolekcjonowanie mocnych wrażeń, więc skupmy się na naszych. FMi jak zwykle na sporym stoisku prezentowali swoją coraz większą ofertę sprzętową. W tym roku były już cztery pedalboardy gitarowe (i jeden basowy), zapełnione dobrem wszelakim. Ogólnie rzecz biorąc, można było poszaleć. Składmuzyczny.pl był obecny jedynie duchem (oraz w postaci użyczonych na stoisko gitar), za to gościnnie udzielali się przemili ludzie z firmy szkoleniowej Learn How To Sound.
Infomusic tradycyjnie dysponowało swoją małą sceną, na której odbywały się co rusz spontaniczne jam session oraz minikoncerty (oczywiście ekipa z Firmy Muzycznej także wtrąciła tutaj swoje trzy grosze).
Po sąsiedzku z Infomusic zderzyliśmy się ze ścianą. Ścianą pieców i kolumn Engl :) Obyło się więc bez obrażeń zewnętrznych, natomiast nasze umęczone bębenki uszne zadrżały w niemej grozie. Wspomagani przez naszych licznych czytelników (wiecie kim jesteście chłopaki!) dłuższą chwilę katowaliśmy takie pozycje jak Blackmoore Signature, Powerball II czy Screamer. Stoisko opuszczaliśmy z głupawymi uśmiechami na twarzach, a niektórzy z nas zainfekowani bolesną formą GASu.
E-Muzyk po raz kolejny zafundował nam jazdę na (moim bodaj nie ulubionym) małym Kranku Rev Jr. W ich gościnnych bezdrożach można było także zapoznać się z najnowszą serią Ibaneza – Darkstone. Instrumenty te były własnością Wojciecha Hofmanna, który zresztą przewijał się tu i ówdzie. Odbyliśmy też dłuższą rozmowę z nowym przedstawicielem handlowym Intertonu, i powiemy tak – jest światełko w tunelu jeśli chodzi o przyjazność tej firmy dla potencjalnych klientów. Same Darkstone’y są zdecydowanie godne uwagi – kształt w okolicach Fernandesa Ravelle, gruby gryf a’la seria SZ i stały mostek plus ciekawa kolorystyka. Polecamy Waszej uwadze.
Na samym końcu powierzchni wystawowych rozbił swój obóz Adam Hall. Na stoisku obsługiwanym przez sympatycznych jak zwykle ludzi z tej firmy (ach te znajomości zawierane na Musikmesse ;)) królowało nagłośnienie oraz sprzęt firmy Palmer, z 50cio watowym combo FAT50 na czele. Pohałasowaliśmy trochę, powymienialiśmy ploteczki, strzeliliśmy pamiątkowe fotki i… po targach.
Pora na podsumowanie, proste jak zwykle i bardzo bolesne. Music Media z roku na rok tracą rozmach i klientelę. Ciężko nam było pozbyć się wrażenia, że cofnęliśmy się w czasie i jesteśmy na Music Show 2009. Na tej samej powierzchni co w zeszłym roku, miejsce zajęło zauważalnie mniej wystawców. Stoiska były pokaźne, co każe nam myśleć, że ceny tychże były znacznie niższe niż w ubiegłych latach. Znaczy się – coraz mniej firm jest zainteresowanych taką formą promocji swoich produktów. Fakt ten uwiera nas bardzo, bo w końcu Music Media są jedyną tego formatu imprezą w naszym biednym kraju. Brak zainteresowania wystawców, to także brak zainteresowania ze strony zwiedzających. W tym tempie, za rok lub dwa, Music Media mogą zniknąć z kalendarza muzycznych wydarzeń w Polsce. Mamy nadzieję że tak się nie stanie, jednak na wszelki wypadek wysyłamy już podania do wydziału analiz taktycznych CIA. Z naszym talentem do przewidywania przyszłości, czeka nas błyskawiczna kariera.